System: 7th Sea, druga edycja
Grają:
Jekaterina Isajewa, ussuryjska szlachcianka i szpieg: E.
Józefina Chrzęszczybrzeska, córka sarmackiego szlachcica: Ew.
Ulysses Trelegno, kapitan pirackiego szkunera: K.
Martin Otto Bormann, eiseński żołnierz: MW
Prowadzi: J.
[Potencjalny kontrahent zaprosił nas do dość wytwornej restauracji]
MW: Przepraszam, ale ustalmy coś: kto bierze rachunek? Czy on nas zaprasza czy w ogóle co?
MG: No, gość nie przyszedł, więc można założyć że każdy płaci za siebie.
MW: To niech kelner zabiera te wkurwiające przystawki, da mi piwo i chleba ze smalcem.
MG: Dostaniesz chleb posmarowany foie gras, obawiam się.
MW: I bardzo dobrze, to jest po prostu dziwaczna nazwa na pasztet, a pasztet rozumiem.
Ew: Chleb z czymś co kiedyś było zwierzęciem.
K: Ja tu świadczę usługi transportowe…
Ew: Szwagrotrans. Gniotpol.
NPC: A czy zdążymy przed – i podaje datę.
K: Noo, jeśli wiatry będą sprzyjać, to powinniśmy dać radę. Jak nie zdążymy, będzie upuścik.
Ew: Znaczy upuścimy go do morza?
MG: Wiecie, że on tam z wami siedzi, prawda?
E: A czy w tej skrzyni są takie szczeliny, żebym się mogła zamienić w jakieś małe zwierzątko i się tam dostać?
MG: Nie, niestety, musiałabyś się zamienić…
Ew: W niesporczaka.
E: Nie, to nie mam tego w repertuarze.
[Ogniste monstery! W spalonej wiosce!]
MG: Bije od nich ciepło, nie żar ale ciepło, jakby galopował do was piecyk koza..
MG: Stworzenie chwyciło cię mocno, obawiam się.
E: Znowu?!
Ew: Lubią cię.
E: Palą się do mnie.
[Polowe leczenie oparzeń]
Ew: Babki lancetowatej jej poszukam.
K: Dziada lancetowatego chyba, tu wszystko jest spalone w piździec.
E: Jałową gazę trzeba przyłożyć.
MW: Ani jałowa, ani gaza jeszcze nie jest wynaleziona, więc pozostaje ci smarowanie smalcem, obawiam się.
E: Na szczęście moja postać jest z Rosji, smarowanie smalcem to nie jest jakaś straszna abominacja.
MG: Skwarek spod szarpi proszę nie wyjadać.
[W środku spalonej wioski jest nadpalony kościół, wewnątrz którego leży ewidentnie płonące ogromne ptaszysko. Jako że Jekaterina ma żar-ptaka w herbie, postanawia zacząć po dobroci.]
E: Priwiet, żar-ptica…?
[Żar-ptak nie współpracował.]
Ew: Czy ja mogę Jekaterinę w międzyczasie zmedycynować?
E: Tak, poproszę więcej smalcu…!
[turl]
MG: Niestety, nie jest to coś co możesz tu na miejscu wyleczyć. Smalec nie wystarczy.
K: Musimy jej postawić bańki.
MW: To jak oni tam robią rzeczy, to ja umyję ręcę a potem poczynię następny wpis w książce z potworami.
E: Widzę że notujesz na gorąco.
[W gnieździe żar ptaka jest jajo]
Ew: Czy takie jajo żar ptaka można po prostu opierdolić?
MG: Żarł-ptak.