MW: Opowieści o dentystycznym horrorze pasują do Apocalypse Worlda!
System: Apocalypse World, postapokaliptyczny metasystem z domyślnym udziałem graczy w tworzeniu settingu
Grają:
Joshua, teknik redneck – P.
Jezus, operator (pośrednik, załatwiacz, ogólnie fikser) – MW.
Bob, psychol (lubi patrzeć na ludzi, którzy śpią) – Ł.
Crill, egzekutor (człowiek o subtelności strzału z magnum) – H.
Pojeb, governator (awansował się z szefa gangu) – L.
Xiao-Li została odesłana na szczęśliwą emeryturę.
Prowadzi: Z.
P: Kalam-bur.
H: To taka orkowa twierdza.
P: Daj spokój, byłem pracownikiem etatowym i przechodziłem szkolenia BHP, wiem kto to Staplerfahrer Klaus.
P: Ofiaruję mojej dziewczynie – dwa barteru i zatrzymanie…
L: Chciałbym powiedzieć, że czytanie na głos Robotiki przed sesją Apocalypse Worlda może mieć zły wpływ na naszą sesję.
H: Może nas naprowadzić w złym kierunku.
P: Sorry, zaraz przestanę. Ale z drugiej strony nie mogę się oderwać!
[czytania Robotiki na głos ciąg dalszy]
H: Nie, nie, ja nie chcę!
L: P., zaprzestań tego psychogwałtu.
MW: Nawet rękawicy nie założył.
Ł: Nie wiem, czy dzisiejsza sesja będzie taka bardzo…
L: Nie wiesz, czy dzisiejsza sesja będzie bardzo poważna, w przeciwieństwie do poprzednich?
MG: Właśnie wywalił mi się program i wyzerowały mi się notatki.
Ł: Normalnie jak „pies mi zjadł pracę domową”.
P: Przypomniał mi się taki obrazek z psem żrącym i mówiącym „i tak nikt ci nie uwierzy”.
P: Nie słuszałem, żeby komuś się notepad wywalił i stracił przez to notatki, ale Z. zamiast wykorzystywać sprawdzone programy napisane przez wielkie korporacje, które wydają miliony po to żeby programy działały niezawodnie woli jakieś hipsterskie indie…
MG: Ten program się nazywa programmers notepad, więc się jebcie.
P: Au!
H: Wsadziłeś palce w zgniatarkę i się zdziwiłeś?!
P: Nie zdziwiłem się, ale i tak bolało.
MG: O, znalazłem waszą teczkę.
P: Jak w IPNie.
H: Jak w SB!
P: [czyta na głos Afterbomb Madness]
MG: Czy ktoś mu to może zabrać?
P: Ej, to jest przecież postapokaliptyczny RPG.
MW: Myślę że zrobimy tak, że P. będzie mieć Afterbomb Madness a ja Roboticę i będziemy czytać na głos dopóki nie zaczniesz prowadzić.
MG: Jak stłumiłeś ostatni bunt, Pojeb?
L: Krwawo!
MW: Co to za pytanie?!
L: Karawana jedzie dalej. Chyba że ją całą wystrzelam.
MG: Na tym polu zatrzymała się karawana.
MW: Zostanie tutaj dopóki ktoś jej nie pokona.
[wtyka Pojeba w ekipie Jezusa]
MW: Nazywał się Banan.
L: Tak go znałeś, ale w moim gangu nazywał się Pomarańcza.
MW: Pełna konspira. BTW, wiecie jak poznać że rosyjski wywiad założył Ci podsłuch? W mieszkaniu jest nowa szafa.
MW: Totalnie nie panuje nad sesją.
P: Zupełnie nie potrafi zdominować gracza.
L: Może to i lepiej.
MW: Po pierwsze fuj, po drugie fuj.
P: Byłem kiedyś w Bubble Tea i tam można mieć herbatę z kulkami Boba.
Ł: Chcesz zobaczyć moje kulki?
P: W herbacie?
Ł: Mogą być w herbacie.
Ł: kurde, nie wzięłam głębokiego skanowania mózgu.
MG: Pokaż te swoje ruchy.
Ł: [tuląc kartę do piersi] Nie!
z: Skąd dowiedziałeś się o tym, że Pojeb przymyka oko na handel niewolnikami?
MW: Po prostu zobaczyłem targ niewolników.
MG: Wiesz o tym, że twoi ludzie pracują przy ochronie targowiska?
L: No, to moi, dorabiają sobie w wolnym czasie.
MG: To lokalne siły samoobrony, z wyposażeniem zakupionym w sklepie.
L: Moi żołnierze wyglądają jednak bardziej jak szkoleni w Polsce faszyści z Majdanu.
MG: Krill, jak poznałeś osobę mocno przeciwną władzy Pojeba i czemu jej nie zabiłeś?
MW: No przecież się ziomimy!
MG: Nieno, mam na myśli odpowiedzialną za część zamachów.
MW: Still!
MW: Z., czemu tego nie notujesz?
MG [przysuwając się do laptopa]: Trochę notuję.
L: Notuje w głowie, notatka krótkoterminowa.
MW: Write once, read never.
L: Szybka nazywa się Szybka, bo ma taki motocykl co się na nim siedzi pochylonym do przodu i jedzie szybko. No i awansowała na porucznika.
H: Szybko awansuje. Potrafiła awansować kilka razy jednej nocy.
Ł: Ma fajne rzeczy w głowie. Lubię patrzeć w nią.
L: Łojezu.
Ł: Zły dotyk boli całe życie.
MW: Postanowiłem płacić podatki samemu sobie.
P: Utraciłeś kartę młodego zajezdniaka.
MW: W mojej ekipie się nic nie zmieniło, bo przyszedł niejaki Banan, ale okazał się być zgięty, więc został relegowany do innych zadań i teraz użyźnia teren.
MG: Jaki naprawdę wypasiony kawał sprzętu jej ściągnąłeś?
L: Taki wyjebisty robot kuchenny, Kitchen-Aid.
MW: Ty ostatnio masz jakiś hardon na malaksery!
MG: Na czym będzie jeździć ten pojazd, na kołach czy gąsienicach?
L: Na nogach! [pokazuje robota kroczącego]
P: W He-Manie był taki pojazd w kształcie lwa, co się tak obracał w poziomie i kabina się przesuwała do przodu [demonstruje na przykładzie ołówka].
MG: Pierdolisz, naprawdę było coś takiego?
P: Można znaleźć na jutubie.
MG: Koła albo gąsienice!
P: Half track.
P: … w He-Manie half-track działał tak, że się przesuwał wzdłuż koła a potem gąsienica się obracała dookoła koła do przodu.
H: To odkładam broń i patrzę co się dzieje dalej.
L: „Odkładam broń.” Doskonała deklaracja, kiedy w pobliżu czai się robot-zabójca.
L: O, właśnie, zaraz się otwieram na psychiczny wir.
MG: Trzeba mu będzie ujebać coś, może rękę, to się nauczy.
MW: Miałem jakiś deal do załatwienia…
P i L [na raz]: Dildo!
MG: Jezus, rzuć sobie na rany-0.
L: Im mniej tym lepiej.
MW: No nie, rzuciłem 9.
P: Ha ha, na rany Chrystusa.
Z: Pobiła dwóch twoich ludzi w burdelu i wezwali ciebie, wychodząc z założenia że pańska ręka konia tuczy.
L: Konia tłucze.
Z: Nawet wali.
H: Poziom zartów wali nam w ziemię.
Z: Pańska ręka konia wali?
Ł: Aaargh.
MG: Działasz pod presją.
L: [rzut] No, to jest działanie pod presją. Organizuję szybko gaszenie oraz dodatkowego pedeta.
MG: A, masz spokój zaznaczony? Ty chuju!
J: Znalazłem tę zdzirę z robotem.
Ł: I robot ją przerżnął.
MG: Jest fatalnie. Pull up, pull up.
L: To co w psychicznym wirze dzisiaj? [rzut] Dwanaście, to jest psychiczny wir!
MW: Prognoza pogody, a potem kreskówki.
MG: Ostatnio psychiczny wir się zmienił, jest taki ciężki i ponury.
MW: Inaczej niż zwykle, przedtem były kwiaty i zajączki.
MG [puszcza „meet the Pyro„]
L: Rozumiem, że psychiczny wir teraz tak wygląda?
MG: Czego się boisz, Pojeb?
L: Zostania wysadzonym przez zamachowca!
Ł: Ooo, paranoja.
L: Jaka tam paranoja.
H: Całkiem zdrowy rozsądek!
H: Puść Mieczysława Fogga! Puść Mieczysława Fogga!
MG: To już nie jest sabotaż, to cichociemni minujący mosty tej sesji.
MW: Wow, ale żeś pojechał.
MG: [opisuje, opisuje, nagle przerywa] O kurwa! [biegnie do kuchni]
H: Z odkrył, że gotuje parówki? Drugą godzinę?
P: Eksplodują jak Tupolew.
[grzane piwo wykipiało]
Pojeb [do Mustang] – Chcę zobaczyć zwłoki!
L: Czy są zastrzelone od przodu, czy od tyłu. CSI Zajezdnia normalnie!
MW: Mozesz wziąć, uciąć mu głowę, wziąć jakiegoś niewolnika pasującego, uciąć mu dół i zszyć.
L: Mogą zauwazyć, że dół nie pasuje.
P: „Ale nasz był od pasa w dół biały!”
MG: [opisuje jak Bob widzi psychiczny wir] Widzisz to co cię otacza, ale takie dużo ciemniejsze…
L: Widzisz świat jak Frodo, kiedy założy magiczny pierścień.
H: Patrzy się na ciebie ognista…
MW: Ogniste! Oko.
H: Ogniste oko, to jest to słowo, którego szukam.
Z: H., przestań, bo bar jeszcze stoi! Jestem Twoim fanem i nie chciałbym, żeby się spalił do końca.
L: „Masz tu ładny bar, byłoby głupio, gdyby się spalił.”
MG: Nie znalazłaś żadnych łusek.
P: Łuski nie spadły Ci z oczu.
MW: Au.
H: Aj, aj, aj, zakwilił piesek.
P: Tak się właśnie czuję jakbym kopał szczeniaka, jak opowiadam dowcip.