Ciąg dalszy nienawiści do Sasów

System: Pendragon
Dramatis personae:
Sir Aethelred z Tisbury, zwany Mściwym – L.
Sir Belias z Berwick St James zwany Prawym – H.
Sir Gilbert z Beverstock, młodszy brat Hervisa – M.
Dochodzi Sir Daffyd z Dinton, zwany Czarnym – P.

H: Ty, uczciwy?
L: Mściwy!
H: A, dobrze.

M: Bierzesz najwyższą cechę charakteru i tak cię zwą
P: Czysty? No kurwa!
M: Zwany czystym, zapisuj.
P: Mam więcej na 13, mogę być również utemperowanym bądź wybaczającym.

M: [do H] Jesteś Belias, zwany prawym.
H: Tak, jestem prawy, jestem wyjebiście prawy, ale jestem głupi.

L: [do H] O, twoja żona to druga dworka na dworze mojej żony.
H: Nie!
L: Tak :-)

M: Mam syna! Za pierwszym razem syna!
H: Co za buc.

M: Ja mam great hall i buduję palisadę! Palisadę na wielkim wale! A potem powstanie wieża, o którą pokruszą sobie zęby Saksoni, jeżeli jacyś przyjadą.

H: A ja tu mam postać Marciniaka jedną i skreśloną i niżej drugą.
M: To mój zacny brat, Hervis, poległy w bitwie pod Mercred Creek

M: Za bardzo nienawidzę saksonów żeby tam siedzieć!
P: Czym uderzyłeś ten stolik?
M: Pięścią! Tak bardzo nienawidzę saksonów.

M: czy gramy kartkowo?
Z: Ja mam komputer.
M: Nie, chodzi mi o to czy gramy na żółte kartki.
Z: nie, konsekwencje będę wyciągał podczas gry.
M: To nieroztropne z twojej strony.

L: Mój herb wygląda tak: a field of argent with a bend sinister or, in the centre – a sword sable
H: Narysowałbyś
L: Ale nie wiem, co to znaczy.

H: Możecie oglądać nawzajem swoje wały.
Z: To nie było uprzejme.
H: Dlaczego sir Gilbert wielki wał posiada?

H: Dwa knury, 8 macior.
L: Ej, ja tego nie mam.
H: Obawiam się, że to tylko 1 wieś opisana, jak ma się ich więcej to stajesz się panem większej ilości prosiaków.

H: Wiecie że coś strasznego się zdarzy jeżeli nie zginiemy z rąk Saksonów? Nasze dzieci będą mogły wyrosnąć nie nienawidząc Saksonów!

Z: Wygląda na to, że trop bestii przypomina trop wilka
L: Maybe… [powstrzymuje się]
L: Maybe it’s lupus?

[z wszystkich giermków został tylko giermek Beliasa]
P – Odważny młodzieniec, rób tak dalej a dosteniesz pas i ostrogi.
H – Tak, świetnie na tym wyjdziesz.

Sir Aethelred – Wilki! Wilki! Jeden wilk, dwa wilki, trzy, cztery wilki!
Sir Belias – Sir Aethelredzie, mógłbyś się nie popisywać swoją znajomością matematyki.

Sir Aethelred –Zabiłem wilka! Ha! Co to był za wilk!
Z: L.!
Sir Dafydd – I uratowałeś mnie przed nim!

Sir Belias – Bardzoś ranion?
Sir Aethelred – Nie, kolczuga mnie ochroniła.
H: W ogóle jesteś zraniony?
L: Nie.
H: Bucu.
M: Nie wiem dlaczego, ale pierwsze co mi się kojarzy to metalowe kości, ale to nie ta bajka chyba.

Z: Wilk uciekł, szybkie są. Wy nie jesteście tacy szybcy.
H: Ale za to jesteśmy pancerni! Czterech pancernych towarzyszy!
L: I giermek.

Z: Rozchodzi się zapach posoki i treści żołądkowej. Niezbyt przyjemny w sumie.
L: Nieno, jak przy bitwie!
Sir Aethelred – To mi przypomina bitwę przy Mercred Creek!
Sir Dafydd – Jak ja żałuję że mnie tam nie było.
Sir Aethelred – Jeszcze będziesz miał okazje zabijać Sasów!
Sir Gilbert – Tak, przy ich płonących chatach!

L: Opieram się o drzewo z mieczem w ręku i tak drzemię.
Sir Gilbert – Bardzo wygodne drzewo, spałem kiedyś na bardzo niewygodnym kamieniu.
Sir Belias – Jak byłem giermkiem!

Sir Aethelred – Co nocy bestia będzie przychodzić na dwór i kogoś zabijać?
Sir Dafydd – Słyszałem kiedyś taką historię.
P: ale to chyba jakaś Saksońska…

H: Najlepsza metoda na starą wiedźmę? Rozsądek mówi mi „omijać”.

[komnata gdzie śpią rycerze i psy]
Z: Taki pies to ciepło daje
M: I mniej wali pod siebie niż koń lub krowa.

P: Klepię jakąś modlitwę przed jedzeniem.
L: Rzucam kawałek sera przez ramię dla skrzatów.
H [otrzepuje się] Gdzie z tym jedzeniem!

H: W czasie bitwy to się musieliśmy dwa razy spać kłaść, taka długa była!
L: Sir Belias zwany zmyślającym.

Z: Ma też kapłana rzymskiego, ojca… [kilka klika]
H: No dajesz, dajesz, panie wymyslibyś dłuższą listę imion!

Sir Gilbert – Sir Aethelredzie, jak klecha mówi o tym szatanie to on o Branie mówi? Bo Bran też ma rogi i jest pod ziemią.
Sir Aethelred – Niee, przecież ten ich nowy bóg ma swojego nowego własnego szatana, Bran to stary dobry bóg.
Sir Gilbert – Czyli co, jest ich dwóch pod tą ziemią?!
Z: Sir Gilbert jest agnostykiem.
Sir Gilbert – No bo ilu może być tych bogów pod ziemią?
Z: Sir Gilbert został ochrzczony i to tyle by tego było.

P: Robię staroangielskiego facepalma.

H: Następnym razem jak takiego Sasa dorwę to go rozerwę gołymi rękoma!
Z: Panowie, spokój.

M: Na piechotę?
P: No, przez wioskę tylko.
M: Nieno, na piechotę?!
H: Żeby głowę na poziomie chłopstwa?
Z: Jak amerykanie, tylko w wersji średniowiecznej, po kawę do Starbucksa konno.

Z: Jak ona się może nazywać…
H: ooo, jak ona się może nazywać, baba ze wsi
L: Nie nabijaj się z naszego Mistrza Gry.
H: On nie miał takich oporów!

Z: Ma w domu taki piec…
M: Z cegieł?!
Z: Nieno, z gliny.
H: I on uważaj, nie wypełnia domu dymem!
Z: Advanced superior technology.
M: No dobrze, ale jak jest dziura w dachu to też działa.

M: Co to za stara kobieta spod lasu, co nie wie, co się działo na dworze poprzedniego wieczora?
L: Może to po prostu stara kobieta?

L: Coś kiepsko poinformowana ta stara kobieta.
P: Szukasz statystyk starej kobiety?
Z: Ta, szukam statystyk starej kobiety… nie!
H: Jest w sekcji Wielkie Potwory.

Z: Old woman to nie to samo co wise woman.
L: Nie?
H: Dożyła czterdziestki, jak ona to zrobiła?!
Z: Magia!

M: Może by tak umocnić dwór żeby się bestia dostać nie mogła?
H: Wy to byście wszędzie te swoje wały budowali.
Z: Sir Gilbert zwany architektem.
P: Sir Bob. I wtedy ksywka by pasowała.

Z: Przestańcie z tymi papistami bo się jeszcze przyjmie!

H: Z Sir Osianem ktoś powinien pogadać, najlepiej ktoś z rodziny.
P: Sir Gilbert jest starszy.
Z: Dobre zagranie.

Sir Belias – Może wy, Sir Aethelredzie, wiecie gdzie ta rodzina dziewki mieszka?
L: Muszę chronić swoje źródła!

L: Wydaje mi się, że chirurgery to może mieć kapłanka…
Z: Albo kapłan, tak. Kapłan nie żyje a kapłanka zaraz zostanie wypędzona.

Z: Kobiety mają Chirurgery standardowo na 10, przynajmniej damy.
M: Kobiety są w domostwie niezbędne!

Z: Jak macie jakieś uwagi?
L: Tak, ja mam uwagi!
Z: Poza twoimi.

Jak my nienawidzimy sasów

System: Pendragon (cytaty zebrane z więcej niż jednej sesji)

Dramatis personae:
Sir Aethelred z Tisbury, zwany Mściwym (a także notowacz cytatów) – L
Sir Belias z Berwick St James – H
Sir Chlotar z Winterbornstock – A
Hervis z Beverstock, giermek Sir Beliasa – M

Suzeren i władca (znaczy, MG) – Z

L: [wybiera sobie umiejętności] … będę tańczyć i będę śpiewać i
będę…
H: Już mnie boli.

H: A słońce na rysunku heraldycznym jest rysunkiem, więc jest
czarne.

M: Tum tu dum dum dum… [zaczyna nucić rycerzy okrągłego
stołu Monty Pythona]

L: Nie!
Z: Sir Beliasie, przywołaj swojego giermka do porządku.
H: Stajnia nieposprzątana!
L: Proponuję za każde zanucenie Monty Pythona ucinać Glory.

L: Nieno, miecz wygląda jak krzyż zupełnie, więc mogą się modlić
do niego.
Z: A ty skąd wiesz, masz umiejętność religia chrześcijańska?
L: Mam na trzy! A, nie, zaraz, chrześcijańskiej to nie mam. Nie
wiem, że miecz wygląda jak krzyż, bo nigdy nie przyszło mi to do
głowy.

Z: O, to skoro z H. jesteście w tym samym wieku to razem
giermkowaliście.
L: O, cze ziom giermek.
Z: Chciałeś powiedzieć „witaj Sir Beliasie”

L: Sir Chlotarze, jaką masz wielką… tarczę…
Z: L!

M: Czy wy nie słuchacie co się o was mówi po targowiskach?
H: Nie, mam od tego giermka.
M: To już wiem, czemu ja tyle wiem.

L: Jak ja nienawidzę s… Saksonów.

H: Mam taki orli nos.
L: Znaczy, brzydki jesteś?
H: Nie! Nie jestem brzydki… znaczy, jestem, no… brzydki nie
jestem.

M: Niski jestem w stosunku do was, olbrzymów…
H: Jak miał 15 lat, to wyglądał że bardziej wyrośnie.
Z: Będą go znać jako Hervisa Zwinnego.

Z: Będziecie sobie rzucać, kto ich nienawidzi bardziej.
M, H i L: Ja, ja, nienawidzę!

Sir Elad [NPC] – Mam dla was prośbę, ja już nie jestem żwawy taki…
L: Teraz dostaniemy questa.
Sir Elad – W okolicznych lasach zalągł się potworny
niedźwiedź-ludojad.

M: Jak masz zamiar rozdawać żółte kartki to powiedz czym to
grozi żebyśmy wiedzieli.

L: Siodłam swojego konia, który nazywa się Płotka
H: Kartkę mu, kartkę!
Z: Masz. [daje L. żółtą kartkę]

Z: Strzemiona już wtedy były? A zresztą, nieważne.
M: Bardzo, bardzo, bardzo ważne!

Sir Belias – Trzeba coś zdobyć na Saksonach, trudno. Może ten dzik
będzie saksoński?
H: Pokaż na mapie ile do tych Saksonów.

A: Zawsze można powiedzieć że niedźwiedzia szukamy.
H: Dzika.
L: Niedźwiedzia!
Z: Ale się wam udał przywódca polowania…

M: Żeby ten niedźwiedź się nie okazał sprytniejszy od nas
wszystkich, rycerze są niezbyt w spryt obfici.
H: Dlatego mamy giermka.
Z: Gorzej jak on zostanie pasowany i przestanie być giermkiem.
A: Zawsze można zablokować nobilitację.

L [ciamka i pokazuje jak się obżera na uczcie]
Z: Ja widzę, że tu Sir Aethelred nie tylko mściwy, ale i
nieumiarkowany.
L: Nie miałem punktów na nieumiarkowanego.

Z: Jedziecie na swoich lekkich koniach.
L [z trudem powstrzymuje śmiech]
Z: Co?
L [pokazuje stukanie dwoma połówkami kokosa o siebie]
Z [bierze żółtą kartkę]
L: No co? Powstrzymywałem się dopóki nie zapytałeś. Następnym
razem nie pytaj.

Sir Belias – Piktów też nienawidzę!
Sir Aethelred – Aaaaa! Nienawidzę Piktów!
L: Nienawidzę Piktów bardziej od ciebie. Dwucyfrowo.
H: Ja też dwucyfrowo, ale to pierwsza „dwucyfrowo”, więc pewnie
tak…

Z: Jedziecie razem, możecie konwersować na jakieś interesujące
tematy
Sir Aethelred – Sir Beliasie… jak ja nienawidzę Saksonów!
Sir Belias – Ja też nienawidzę Saksonów! I Piktów!
Sir Aethelred – Oo, tak, Piktów! Wszystkich bym ich wyciął!
Sir Belias – Tak, wyciąć Piktów w pień! Nienawidzę Piktów!
Sir Aethelred – Nienawidzę! Ale Saksonów bardziej niż Piktów!

L: Potrzebujemy takie włócznie z poprzeczką.
Z: Możecie wziąć po prostu swoje włócznie i dorobić poprzeczki.
H: Poprzeczki to high-tech. Odważnym trzeba być.
L: Jestem odważnym, ale jestem też… [patrzy na kartę]
… zaraz, powinna tu być jakaś cecha…
H: Jest roztropność.
L: O właśnie, jestem roztropny.
H: To jest bestia, nie można być roztropnym, trzeba być odważnym.
L: Ale roztropnie jest być odważnym z poprzeczką.

Harvis – A są tu gdzieś w okolicy jakieś gawry?
Z: Co jest gdzie?
M: Tam gdzie śpi niedźwiedź!

Z [opisując las]: … wądół…
H: Co?
Z: Wądół.
H: Rozwiń.
Z: Nie wiem, w lesie są takie rzeczy jak wądoły. Nie wiem jak to
wygląda.
H: I ile to ma hapeków?

M: Borsuk tu jakiś…
L: Wielki, drewniany…
M: Bajarzu! Powiedz mu coś!
H: Bajarz to będzie za 500 lat. Teraz to dziad będzie.
M: Dziadu! Zrób z nim coś!

[czy można jeździć konno po lesie]
Z: Są wielkie, mroczne, rzadko stojące drzewa.
L: Las fantasy, rozumiem.
Z [daje L. drugą żółtą kartkę]
L: Chyba zacznę kolekcjonować albo co.
M: Za borsuka powinien mieć już trzy.

L: Nienawidzę Sasów!
H: Ja też nienawidzę Sasów! Rzucę sobie jak bardzo! [turl] 1,
najbardziej nienawidzę Sasów!
L: [turl] 13, nie, dzisiaj ja bardziej nienawidzę Sasów!
Z: Tak, trzeba rzucić poniżej umiejętności ale jak najwięcej.
H: To ja dziś tak umiarkowanie nienawidzę Sasów.

Z: Opowiadacie Sir Eladowi o waszej walce z niedźwiedziem…
L: Grrrr…
H: … możemy mu też opowiedzieć jak nienawidzimy Sasów.
Z: Nie, to nie trzeba, on też nienawidzi Sasów.

M: To jedziemy. H, jedź!
H: [buja się w górę i w dół] Jadę. Ale jestem poważny.
M: Ja tylko anglezuję.

M: Daj mu kartkę! Co on tam klepie cały czas?
L: Cytaty.
M: Oj.
Z: Zanotowałeś już że nienawidzicie Sasów?
L: Tak
Z: I jak bardzo?
M: Nie wytrzymamy bez Sasów.
H: No, zabiłbym sobie jakiegoś Sasa.

L: E, chrześcijanie są bez sensu. Budują wielkie katedry zamiast
zamków… żeby zabijać Sasów! Grrrrr!

L: Jakby nie było katedry to fortyfikacje mogły by być w całości
kamienne.
H: A co ja będę tłumaczył barbarzyńcy…
Z: … ochrzciłbyś się lepiej.

Z [opisuje zamek]
L: Tak! Na takich zamkach Sasi połamią sobie zęby jeżeli spróbują
napaść na nasz kraj!
Z [robi cierpiącą minę]

H: Zachowuję dworskie maniery.
Z: Ile masz tych dworskich manier?
H: 11.
L: A ja jestem męski, śmierdzę piwem i potem.
H: Ja śmierdzę piwem i potem we właściwy sposób.

Z: Jest córka Earla, tak mówię pro forma bo ona jest nie dla was.
L: A tak potajemnie podymać by można?

L: Ta wdowa może sama sobie wybrać męża, i jest bogata i ma dużo
chwały…
M: Tylko musiałbyś kaganek gasić.
L: No, ma nadal więcej wyglądu od niego (pokazuje na Ha).
Z: Też mi pocieszenie.

H: Ja chcę giermka lepszego.
L: Dostaniesz standard issue.
Z: Standard issue giermek. [pokazuje seryjną produkcję giermków na
linii taśmowej]

L: Daj sobie kartkę!
Z [Bierze żółtą kartkę]

L: Ma 16 wyglądu, to pewnie ma lepsze biodra do rodzenia dzieci
niż taka z 18.
H: Podejrzewam że tutaj to wygląd jest ściśle skorelowany z
rodzeniem dzieci.

Z: Mówi że zastanawia się nad zostaniem zakonnicą.
Sir Aethelred – Nie, to by było straszne marnotrawstwo, pani! Nie
możesz nasz pozbawić…
M: … swoich bioder!
H [śmieje się]
Z: Macie po kartce!
H: Ale ja się tylko śmiałem! Czemu ja mam dostać?
Z: To macie po pół kartki.

H: Ty, giermek, czemu ja twoje kartki dostaję?
Z: Bo to twój giermek, odpowiadasz za niego!

[panna na dworze namawia Sir Aethelreda żeby się ochrzcił]
Sir Aethelred – Przynajmniej mogę z czystym sumieniem mordować
Sasów… KTÓRYCH NIENAWIDZIMY!!! [tłucze pięścią w stół]
H i M: Tak, nienawidzimy Sasów!
Z: Przestańcie, bo po kartce!

Z: Tam jest więcej jakichś panien, muszę je wypisać.
L: No, zrobiłbyś jakiś porządny bestiariusz na tym dworze.

H: Oddaj ołówek!
M: Nie oddam! Wzrósł mi selfish.
Z: To walcz z tym, walcz!
M: Ale odkryłem że to ma pewne bonusy.

Z: Przyszło do ciebie dwóch farmerów, jeden biedny, drugi
bogaty…
M: Takich lubię…
Z: … i ten bogaty chce ci zapłacić dwa funty…
M: SKĄD ON MA DWA FUNTY?!
Z: Nie mam pojęcia!

Z: Chodzi o 6 krów…
L: Jak ten biedny ma 6 krów to nie jest taki biedny…

M: Jeżeli wezmę te dwa funty to ten biedny musi pójść od razu
do ziemianki… i tak zrobimy. Zabójców nie będziemy tolerować.
Z: To rzuć sobie na „Just”
M: Nie wyszło.
Z: To dobrze.

[wszyscy właśnie wykonali po jednym teście za każdego konia jakiego
mają na zamku, czy coś mu się nie stało podczas zimy]

Z: Za krowy, świnie i owce nie rzucamy.
L: Dziękujemy.

Z: Zaginął ci ktoś w rodzinie. Rzuć.
A: 13.
Z: Siostra.
A: Ach.
Z: Ejno, spokojnie to przyjąłeś. Liczyłem na jakiś ślub, „odnajdę
moją siostrę!” czy coś.
A: Ej, mam siedem. Znaczy, teraz już sześć.
Z: A.

L: Też rzucamy na dzieci? Powinniśmy, mimo że się nie ożeniliśmy.
H: Ja nie chcę.
L: A co, chcesz być czysty czy znany jako „Sodomita”?

Z: Rzuć sobie.
L: 11.
Z: Matka i dziecko umarły przy porodzie.
L: Biedna… jak jej tam było.

L: Znaczy co, wygląd nie koreluje z szansami na urodzenie dzieci?
Widzę że ta mechanika ma poważne niedoróbki.

Z [o żonie Sir Hervisa]: Może jest niepłodna?
M: Wypluj to słowo!

H: Jakie może questy dać taka panna?
Z: Zabić dzika bez zbroi na przykład.
M: Ej, wszystkie dziki jakie zabiłem były bez zbroi. Spoko.

[matka z offu]: Ktoś do Ciebie idzie, M.
Z: Ciekawe, kto to może być?
H: Może Saksoni?
L, H i M: NIENAWIDZIMY SAKSONÓW!

L [komentując tabelkę wydarzeń losowych w rodzinie]: W tej
Brytanii to ludzie częściej giną niż się rodzą, dziwnym że w ogóle
ktoś jeszcze żyje.

[Warszawa, 4 czerwca 2006]

Następnego dnia:

[ Z. na ircu do L.]: A ja widziałem twój status na GG. Na następnej
sesji weź sobie zaraz po wejściu żółtą kartkę.

L/**** (dostępny: On second thought, let’s not go
to Camelot. It is a silly place.)