System: Star Wars Edge of Empire
Grają:
Luna, „face” grupy, czarujący łgarz, Twi’lek: D.
Ash, technik z przeszłością, specjalistka od droidów, człowiek: Kr.
Onsem, Jedi człowiek-orkiestra, Mirialan: K.
Aggro, wyjątkowo zajadły medyk, Gank: MW.
Prowadzi: P.
[Imperialna baza na wysokim klifie, siedzimy w pobliskiej jaskini…]
MW: O jak rany, pogięło cie?!
Kr: A co on robi?
MW: Wylazł na zewnątrz i wygląda jakby tam zamierzał wleźć przez wrota od promu!
Kr: To nie jest dobry pomysł…!
MW: Może będzie dobrze, może tylko spadnie!
MW: Wyszarpuję blaster z kabury i strzelam. Dwóch wyroków śmierci nam nie dadzą.
K: No taką ładną imperialną bazę zrobił, i co, mamy do niej tak po prostu nie wejść?!
Kr: Musiałeś tego ptaka przecinać mieczem świetlnym?
K: No to jest wyjątkowo skuteczne, niczym się tak dobrze nie przecina ptaka jak mieczem świetlnym.
MW: To jest prawda także dla innych rzeczy niż ptak.
MG: Przepraszam was bardzo, ale muszę do toalety.
MW: Oj, nie wykasztanił się przed walką, co za błąd…
MW: Po raz kolejny nie stać mnie na odpalenie blastu [cechy specjalnej broni], ponieważ życie ssie…
Kr: Mieszkasz w Polsce, czego się spodziewasz?
[Pojedynek na miecze świetlne!]
MG: Wybierz kończynę.
K: Wiesz co, to niech też będzie druga ręka, mirror.
MW: Tradycyjnie, po dżedajsku, odcinają sobie lewe ręce.
K: Plus jest taki, że nasz statek nadal jest. Minus, że ktoś nas może chcieć przy nim zastrzelić albo przeciąć…
D: No weź, statek jest zaminowany, zapułapkowany…
K: Od tego mamy ręce i skanery; poza tym przypominam że dużo łatwiej będzie nasz statek rozminować niż zbudować nowy z drewna.